Może jutro

Może jutro Nie chodzę nad ciepłe jeziora, nie bawię się trzciną,
to już czasy odległe, dawno zapomniane,
z radosnych wspomnień dawno obszarpane.
Nie bawię się łopatką, piłką, patykiem ni liną,
nie jestem już niestety tą słodką dzieciną,


już nie jest ze mnie dziecko brudne, zapłakane,
lecz męskie człowieczę w damie zakochane,
która na niego nie patrzy, a lata mu płyną.
Gdyby ona uniosła na mnie swą powiekę...
Klnę się na swoje całe miłowanie,


podjąłbym wtedy wszelkie staranie,
by zapewnić jej silną opiekę.
Może jutro popatrzy, to dywan rozwlekę,
dywan świeżo cięty w pełnym kwiatostanie,
a dziś próżne jest moje staranie.


© Paweł Księżak