Na morzu pokus
I znów wypłynę, na bezkresne wody,
i znów zobaczę, rozbitych o skały,
co dla jednej, jedynej przygody,
wpadli na życia kamyk, tak mały.
Gdy mrok zapadnie, jakby dla osłody,
gdy syreny zawyją, które w dzień skamlały,
strach mnie ogarnie, bym wystrzegał się mody,
a te kamyki, nie były jak skały.
Wtedy ster ścisnę, by do domu wrócić,
bo czas ten minie, na mym zwykłym byciu.
Będę przy sterze marzeń kilka nucić.
Pod nosem, jakby w swym ukryciu,
zaklęcia wypowiem, by syren nie skłócić
i w porcie zamknę kolejny dzień w życiu.
© Paweł Księżak