Manekiny

Pusty korytarz, nie ma nigdzie ludzi,
stoją tyko twarde skamieniałe manekiny.
Nitk się nie wysili, nie utrudzi,
aby zmienić im martwe miny.

Chwileczkę...,
chyba widziałem samarytanina,
nie to manekin potrącił manekina,
rzucił na ścianę wielki cień,
a potrącony padł jak pień.


Czy to jest życie, czy to sen?
Skąd mam wiedzieć, sam manekinem jestem,
okrytym jakimś uczuć deszczem.

10.11.2000

© Paweł Księżak

Scenariusz

Kiedy pójdziesz rynkiem powoli,
wśród kamienic i murów prastarych,
będziesz słońcem wśród ludzkich troli
i kolorem wśród ulic szarych.


Wtedy zamrą ludzie w milczeniu
i powstaną mężowie z soli,
każdy z nich w swoim wcieleniu,
będzie patrzał jak idziesz powoli.


A na końcu ja stanę w cieniu,
wśród kamienic i murów prastarych,
zanurzony w naszym istnieniu,
będę stał w butach zwykłych, szarych.

Na morzu pokus

I znów wypłynę, na bezkresne wody,
i znów zobaczę, rozbitych o skały,
co dla jednej, jedynej przygody,
wpadli na życia kamyk, tak mały.


Gdy mrok zapadnie, jakby dla osłody,
gdy syreny zawyją, które w dzień skamlały,
strach mnie ogarnie, bym wystrzegał się mody,
a te kamyki, nie były jak skały.


Wtedy ster ścisnę, by do domu wrócić,
bo czas ten minie, na mym zwykłym byciu.
Będę przy sterze marzeń kilka nucić.


Pod nosem, jakby w swym ukryciu,
zaklęcia wypowiem, by syren nie skłócić
i w porcie zamknę kolejny dzień w życiu.

© Paweł Księżak

Osłonić duszę

Posadziłeś drzewo, zasiałeś nasiona.
Życie spełniałeś, jak Cię nauczono,
a mimo to, Cię przewrócono
i praca twej duszy, nie jest ukończona.


Krew teraz twoja jest wyburzona,
jakby Cię za, końmi wleczono,
jakby Cię kaleczono, kaleczono.
Nie poznają Cię, bliscy i nawet ona...,


która Tobie, oddała serce i duszę.
To dla niej zwyciężysz, boś sobą
Ja wiem i powiedzieć to muszę,


bom na szczęście, jest Tobą.
Zasadzimy drzewa, zwyciężmy katusze
i zajmiemy się, słowem i mową,


by osłonić duszę.

 

© Paweł Księżak